czwartek, 22 stycznia 2015

Oddawanie krwi i kawa w Tchibo

 Dzisiejszy post będzie się różnił od poprzednich. Chcę, żeby moje wpisy były różnorodne (dlatego wymyślam różne serie, jak: 'na fazie' czy 'świnki morskie'. Różnorodność jest ciekawsza niż pisanie na jedno kopyto.

 Od dawna namawiałam Mariana do oddania krwi we Wrocławiu. Kiedyś oddawaliśmy ją regularnie (właściwie ja zaczęłam oddawać płytki), ale w marcu tamtego roku miałam złe wyniki (wyszło, że mam niby anemię), a później wprowadził się do mnie Marian i do tego zgubiłam moją książeczkę honorowego dawcy krwi i jakoś tak mijały miesiące bez oddawania krwi. Postanowiłam, że dzisiaj wreszcie pojedziemy oddać krew (albo płytki). RCKiK we Wrocławiu (na ul. Czerwonego Krzyża) jest wspaniale wyposażone, panie tam są bardzo miłe, są nawet rozpisane etapy oddawania krwi, co jest bardzo pomocne. 

 Rejestracja i pobranie krwi do badań poszło bardzo szybko, ale na swoją kolej do lekarza czekaliśmy aż godzinę (bo przyjechaliśmy o 10 i do tego było tylko dwóch lekarzy, a zawsze jest trzech). Po godzinie spędzonej na oglądaniu wiadomości (co jest dla mnie niecodzienne, bo nigdy nie oglądam telewizji), wreszcie nadeszła moja kolej. W gabinecie lekarskim były aż dwie przeurocze i miłe panie doktor (doktorki?). Niestety okazało się, że za mało ważę i muszę przytyć do kwietnia i wtedy się zgłosić ponownie. Na szczęście Marian się załapał, poszliśmy na górę i jakieś 10-15 minut później było już po wszystkim. W czasie gdy oddawał krew czytałam sobie ,,Sagę o Ludziach Lodu" na telefonie (Polecam bardzo! To drugi raz jak ją czytam, jest wspaniała!).

 Po wszystkim poszliśmy po bilety i czekolady dla Mariana i poszliśmy na tramwaj. Po drodze (w Galerii Dominikańskiej) zaszliśmy do Tchibo po upominek urodzinowy. 3 dni od urodzin można przyjść do Tchibo i odebrać za darmo zestaw (kawa i ciastko), a druga osoba może sobie wybrać coś za pół ceny. Marian wziął sobie jakieś bardzo słodkie ciastko a ja muffina czekoladowego. Bardzo się zasłodziliśmy. Pizzę mogę pożreć w jednej chwili, ale ze słodkiego już wyrosłam i długo się z tym męczyłam. Było pyszne i napychające.

 Przed chwilą wróciliśmy do domu, do stęsknionych świnek. Jakbym oddała krew mielibyśmy aż 16 czekolad! Nie przepadam za czekoladami, które tam dają (moja ulubiona to czekolada z okienkiem). To był zajebisty dzień, Marianowi bardzo spodobał się tutejszy punkt oddawania krwi i zapowiedział, że znowu będzie chodził regularnie. A czy Wy oddajecie krew? Jestem ciekawa waszych odpowiedzi, możecie również napisać o tym, jak wygląda oddawanie krwi w Waszym mieście. Czy też jest tam tak nowocześnie, czy panie pielęgniarki również są bardzo miłe? Piszcie! :)
Leniwa Misia:
Misie po dwóch stronach barykady :





1 komentarz:

  1. Tak. Oddaję od lat. Teraz będę musiała się wstrzymać na jakiś czas, ale wrócę do tego. Transfuzja uratowała mi kiedyś życie.

    OdpowiedzUsuń

Obraźliwe komentarze będą usuwane.