środa, 29 kwietnia 2015

Jak wybrałam kierunek studiów

Przez całe gimnazjum i liceum zastanawiałam się, co chcę robić w życiu. Chciałam być aktorką, adwokatem, piosenkarką, gitarzystką i antropolożką. Jednak najdłużej trwała u mnie chęć pójścia na medycynę.



 Czytałam Encyklopedię Zdrowia, oglądałam Doktora House'a (to od niego mi się zaczęło) i mówiłam na prawo i lewo, że będę kardiochirurgiem. W końcu mi przeszło, na szczęście- nie lubię się uczyć i nie mam 200 tys. na studia. Musiałam na nowo wymyślić co chcę studiować.

2 lata temu, gdy pisałam maturę, nadal nie wiedziałam na co chcę pójść. Z tego też powodu nie zdawałam żadnego egzaminu w wersji rozszerzonej- bo skąd miałam wiedzieć jaki przedmiot mi się przyda na studia? Z dodatkowych przedmiotów wybrałam sobie biologię- dawne zamiłowanie pozostało.

Po egzaminie ustnym z angielskiego siedziałam sobie na korytarzu z koleżanką- czekałyśmy na wyniki. I tak zaczęłam się jej żalić, że nadal nie wiem na co iść i co mam zrobić. Na to ona:
-A co naprawdę lubisz?
-No... język angielski.
-No to idź na filologię angielską.
I wtedy mnie olśniło. Wcześniej nawet nie brałam tego kierunku pod uwagę. Angielskiego zaczęłam się uczyć późno- w pierwszej liceum- i dlatego czułam się słaba na tle klasy.

Z drugiej strony- w drugiej liceum bardzo się przyłożyłam do nauki z tego przedmiotu i siedząc godzinami w domu nad książkami, w końcu doszłam do jako takiego poziomu. I był to praktycznie jedyny przedmiot, z którego uczyłam się dzień w dzień przed maturą.

Stwierdziłam- 'A co tam! Spróbuję.' I teraz jestem studentką drugiego roku filologii angielskiej. Nie poszłam do prestiżowej szkoły, bo za późno się zdecydowałam i nie miałam zdanego rozszerzonego angielskiego, ale wcale nie narzekam- bardzo lubię moją szkołę i dobrze się w niej czuję.

Morał jest taki:
"Musisz odpowiedzieć sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie. Co lubisz robić? A potem zacznij to robić."
Bo życie jest za krótkie, by wbrew sobie pójść na prawo, którego nienawidzisz (ale mama ci każe) i do końca życia (tfu, do emerytury!) mieć pracę, której nienawidzisz.

źródło

2 komentarze:

  1. dokładnie! trzeba patrzeć na to co się robić lubi. a nie, bo ktoś tego chce, bo to opłacalne itp itd
    sama miałam zawirowania, bo nie wiedziałam co po maturze... ale ostatecznie jestem zadowolona ze swoich studiów ;)

    www.littlecupofart.pl blog o sztuce, modzie i kulturze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam problem nad wybraniem szkoły ponieważ lubię bardzo dużo przedmiotów
    http://fashionbyalexandra1999.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obraźliwe komentarze będą usuwane.