czwartek, 3 marca 2016

Rok weganizmu



Jak ten czas szybko leci! Dziś mija równo rok odkąd jestem weganką. Równo rok temu zjadłam na obiad mięso (było niedobre), a wieczorem postanowiłam utrudnić życie sobie, a ułatwić zwierzętom (żartuję, wcale nie jest tak trudno!). Z tego powodu postanowiłam zrobić podsumowanie ostatniego roku i zastanowiłam się, czy coś się od tamtego czasu zmieniło.

1. Zdrowie

 
Nowa Piramida Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej


Jakiś czas temu przypomniało mi się, że na tradycyjnej diecie prawie po każdym obiedzie pełnym mięsa czułam się źle, miałam wzdęcia itp. Uświadomiłam sobie, że od roku miałam tak może 2-3 razy. Nie odżywiam się jakoś super zdrowo- to stereotyp, że weganie jedzą same warzywa i owoce. U mnie to wygląda tak, że raz mam fazę na zdrowe odżywianie, raz na niezdrowe, a czasami na mieszane- teraz mam to trzecie, bo ani nie chcę być chora ani nie chcę wpaść w ortoreksję. Na przykład- do każdego posiłku jem surowe warzywa, rano piję siemię lniane i zieloną herbatę, a na kolację potrafię zjeść coś typu chipsy i zapić to piwem. Jednak nawet przy takim odżywianiu zauważyłam różnicę w zdrowiu- nie mam już skurczów stóp. Kiedyś miałam je bardzo często i bolało przy tym okropnie, a w ciągu tego roku miałam je tylko kilka razy (od razu wtedy staram się zwiększyć magnez w diecie).

2. Waga

 
źródło: plenteousveg.com


Przez ten rok moja waga się nie zmieniła (co miałam do zrzucenia zrzuciłam wcześniej ćwiczeniami), ale zauważyłam, że mogę jeść więcej (moi znajomi wiedzą, że jem naprawdę dużo). Niektórzy weganie, na przykład sportowcy, narzekają, że muszą dużo jeść, żeby zapewnić sobie dużo kalorii, ale mi się to bardzo podoba, bo kocham jeść.

3. Potrawy

 
Od góry od lewej: frytki i nuggetsy z Kauflandu, wegańskie smakołyki, sajgonki z makaronem ryżowym i pędami bambusa posypane prażoną cebulką (wszystko z Biedronki), ciasto bananowo-czekoladowe, majonez z Urban Vegan (taki sklep we Wrocławiu), nuggetsy z kotletów sojowych, pankejki z czekoladą, pączki polane czekoladą (zrobiliśmy 45 na Tłusty Czwartek), spaghetti z dzisiaj.


Dieta roślinna kojarzy się z wyrzeczeniami, a ja od roku ani razu nie tęskniłam za mięsem, jajkami czy mlekiem. Tylko kilka razy za czymś tęskniłam- za gotowymi produktami typu wafelki czy jakieś konkretne ciastka. Za to ile zyskałam w zamian! Każdy obiad, który robię z moim chłopakiem, jest ucztą dla podniebienia. Odkryliśmy przez ten rok naprawdę wiele przepysznych potraw. Mogą się wydawać proste, ale tak je przyprawiamy, że są obłędne- hamburgery, tortille, zupy kremy, zapiekanki, nuggetsy, pizza, makaron z sosem (który sami wymyśliliśmy), placki meksykańskie itp. Ponadto odkryliśmy pyszne pasty kanapkowe- soczewicową, z groszkiem, z fasolą itp. Tak, ja też nie lubię groszku ani fasoli, ale odpowiednio przyprawione są przepyszne. Oprócz tego odkryliśmy też różne ciastka i ciasta- do najlepszego na świecie ciasta, bananowo-czekoladowego, wystarczą banany, czekolada, mąka pszenna i pełnoziarnista, sok z cytryny, proszek do pieczenia i olej, a robi się je bardzo łatwo (link do przepisu; my nie dajemy porzeczek). Tak więc bardzo dużo zyskaliśmy przez ten rok.

4. Ludzie

źródło: hsstatements.deviantart.com


Na początku było bardzo ciężko jeśli chodzi o reakcje znajomych. Doprowadzili do tego, że boję się przyznać, że jestem weganką- zazwyczaj unikam tego tematu gdy rozmawiam z kimś kto o tym nie wie. Jednak po roku nabrałam dużego dystansu (czasami sama żartuję ze swojej diety) i otaczam się ludźmi, którym nie przeszkadza to co jem tylko to kim jestem (pozdro dla Baniaków i Kruków!). Moi teściowie, do których często jeżdżę, też już się przyzwyczaili i teściowa mi czasami gotuje coś wegańskiego (a ostatnio mi podjadała kotlety sojowe!). Czasami trzeba po prostu poczekać, aż ludzie się przyzwyczają i przestaną śmieszkować.

5. Kosmetyki



Z kosmetykami jest trudniej niż z jedzeniem, ale mam już swoje ulubione kosmetyki, z których korzystam. Nie są to drogie ani trudno dostępne firmy- Ziaja, Eveline, Wibo, Alterra, Isana. Więcej na ten temat pisałam w tym poście.

Co zyskałam:
-poznałam masę pozytywnych ludzi,
-czuję się lepiej po posiłkach,
-nie mam skurczów stóp,
-mogę jeść więcej,
-nie mam wyrzutów sumienia, gdy myślę o zwierzętach,
-mam więcej energii,
-dowiedziałam się dużo na temat jedzenia (weganie ciągle muszą czytać składy, przez co zaczynają się zastanawiać nad tym co jedzą),
-o wiele rzadziej boli mnie głowa,
-rzadziej choruję (zwłaszcza gdy mam te okresy, gdy zdrowiej się odżywiam),
-jem o wiele pyszniejsze rzeczy (każdy obiad to umieranie ze szczęścia),
-wydaję o wiele mniej pieniędzy na jedzenie,

Co straciłam:
-kilka grup produktów spożywczych, które zastąpiłam nowymi- zdrowszymi i wcale nie ustępującymi pod względem smaku,
-szybkie zakupy (ale przynajmniej mam mniejszy wybór, co jest pomocne gdy się jest taką niezdecydowaną osobą jak ja),
-toksycznych znajomych (okazało się, kto mnie głupio wyśmiewa a komu wisi co jem).

Jedyne czego żałuję to to, że przeszłam na weganizm tak późno (a już w wieku 17 lat byłam miesiąc wegetarianką, ale nie byłam jeszcze gotowa).


Na zakończenie chciałabym o coś poprosić- nie traktuj wegan jak dziwadła, których jedynym marzeniem jest nawrócić Cię na weganizm. Nigdy nie spotkałam nikogo, kto by mnie próbował nawrócić na weganiam/wegetarianizm, a osoby, które próbują zmusić mnie do diety tradycyjnej spotykam bardzo często. Może to wydawać się dziwne, ale jesteśmy normalnymi ludźmi, nie zawsze odżywiamy się zdrowo, nie zawsze jesteśmy wychudzeni i bez mięśni, nie zawsze mieszkamy w lepiankach odżywiając się energią słońca. Wiele osób na tradycyjnej diecie nie chce zmieniać swoich przyzwyczajeń- mamy tak samo. Nie wyobrażam sobie teraz wracać do tradycyjnej diety- przyzwyczaiłam się do weganizmu. I ostatnie- nie sprawiajcie, żebyśmy czuli się gorsi przez nasz wybór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obraźliwe komentarze będą usuwane.