poniedziałek, 18 maja 2015

Piękna świnka Gargamel i najlepszy weterynarz od świnek morskich we Wrocławiu

Jeszcze kilka dni temu mały Gargamelek biegał sobie wesoło po klatce i pipkał głośno gdy coś zaszeleściło. Dzięki niemu starsze świnki nie musiały prosić o jedzenie; on pracował za nie. Malutka (bo to tak naprawdę samiczka o męskim imieniu) lubiła tulić się do swojej mamy.


Misia trochę się wkurzała jak to Misia, ale Gargamelowi to nie przeszkadzało.


Pewnego dnia, niespodziewanie, malutka straciła apetyt i zrobiła się osowiała. Dostawała dokładnie to samo co inne świnki i dodatkowo nie dostała tego dnia żadnego nowego warzywa. Widać było, że się męczy. Robiłam jej masaż brzuszka i chyba to jej trochę pomagało.


Poszłam z nią do weterynarza. Nie dość, że mam tam bardzo blisko, to jeszcze tą panią weterynarz polecają na stronie Stowarzyszenie Pomocy Świnkom Morskim. Jest to lek. wet. Dorota Strugała z Gabinetu Weterynaryjnego FIZJO-WET na ul. Borowskiej 256.

Byłam u niej kilka miesięcy temu z trzema świnkami i każdą dokładnie obejrzała i obcięła Bąbelkowi pazury (jemu rosną o wiele szybciej niż innym świnkom). Najbardziej mi się wtedy spodobało to, że ma świetne podejście do świnek. Rozmawiała z nimi i obracała je na plecy, żeby zobaczyć brzuszek, a mi nigdy na to nie pozwalają. Za wizytę zapłaciłam 10 zł (za obcięcie pazurów) mimo, że samo obejrzenie jednej świnki i obmacanie brzuszka w poszukiwaniu chorób zazwyczaj kosztuje 30-40 zł. Polubiłam też tą panią doktor za to, że bardzo jej się spodobał Misio (a to moje ulubione zwierzątko ze wszystkich, które miałam).

Poszłam więc do niej z maleństwem. O dziwo, nikogo nie było w poczekalni, więc szybko weszłam. Położyła maleństwo na tej swojej kozetce i zaczęła je oglądać. Stwierdziła, że świnka ma jakieś kupki w brzuszku, których nie wydaliła i ma za mało jedzenia w jelitach (a dla świnki jeden dzień niejedzenia to zagrożenie życia).

Dała śwince coś na wzdęcia i kilka zastrzyków (przeciwbólowy i jakiś z witaminkami), dała mi kartkę z informacjami o śwince, espumisan i strzykawkę z lekiem przeciwbólowym dla świnki. Powiedziała, co dokładnie mam robić ze świnką i UWAGA UWAGA- za wszystko zażyczyła sobie 56 zł. Gdzie inny lekarz mógłby wziąć 2 stówy (wiem, bo przeszukałam kilka forów o chorobach świnek).



Teraz najważniejsze, co musiałam zrobić to kupić małej śwince jakiegoś Gerberka do jedzenia i ją tym karmić na siłę. Kupiłam jej coś takiego:


Nie chciała tego jeść, poszłam więc do apteki po malutką strzykawkę i próbowałam dokarmiać ją na siłę. Powinna była jeść ok. 10 ml tego deserku co 2 h, ale ciężko było w nią wmusić choćby połowę z tego. Nie chciała połykać. Masowałam jej brzuszek i wydawało mi się, że jest coraz lepiej. Walczyłam o nią przez cały dzień.


Wieczorem, kilkanaście minut przed przyjazdem Mariana z domu rodzinnego, Gargamel zmarł. Miała tylko 2 i pół miesiąca. Bardzo przeżyłam jej śmierć, może dlatego, że tak o nią walczyłam. Nie wiem dlaczego umarła, ale wiem, że razem z panią weterynarz zrobiłyśmy co w naszej mocy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obraźliwe komentarze będą usuwane.